Niejednokrotnie możemy usłyszeć, że to właśnie wybaczenie jest drogą do miłości. To umiejętność wybaczania uwalnia nas od przeszłości. Na szczególne podkreślenie zasługuje to, że mamy w tym kontekście na myśli umiejętność wybaczenia nie tylko innym, ale przede wszystkim – sobie.

To, co ma bezpośredni związek z przeszłością często nas zatrzymuje. Jest przy tym na tyle skutecznym hamulcem, że nie pozwala iść nam dalej. Czas więc nauczyć się wybaczania.

Co nas hamuje?

Choć zranieni odczuwamy przede wszystkim żal, nie jest to wcale jedyne uczucie, jakie nam towarzyszy. Często w ślad za nim podąża smutek, obawa, uraza, a nawet złość i chęć odwetu. Każde z tych uczuć, choć ma tak różną postać, oznacza to samo. Stanowi odmowę puszczenia czegoś w niepamięć, aby skupić się na tym, co dzieje się tu i teraz. Z każdym z nich można jednak skutecznie sobie radzić dzięki dość prostemu ćwiczeniu.

Na czym polega „rozwiewanie urazy”?

Ćwiczenie pozwalające na rozwiewanie urazy zostało opracowane przez Emmeta Foxa. Nie jest skomplikowane, a tym, co je wyróżnia jest przede wszystkim skuteczność. Zgodnie z zaleceniami jego autora kluczem do sukcesu jest przyjęcie wygodnej pozycji, zamknięcie oczu, a następnie zrelaksowanie najpierw ciała, a potem również umysłu.

Gdy czujemy już, że jesteśmy gotowi, możemy zacząć wizualizować sobie osobę, do której czujemy urazę. Co ważne, w ćwiczeniu tym nie ma znaczenia ani jej charakter, ani nawet to, czy osoba, która wyrządziła nam przykrość jeszcze żyje, czy już odeszła. Pozwólmy, aby w naszej wizualizacji osobę tą spotkało coś dobrego, co wywoła jej szczerą radość. To właśnie na tym obrazie powinniśmy skupić się przez kilka minut, zanim pozwolimy mu odpłynąć. Gdy zniknie, to my postawmy się na miejscu tej osoby. Niech i nas spotka coś, co sprawi, że nie będziemy mogli przestać się uśmiechać. Dzięki temu ćwiczeniu i zyskanej w jego trakcie świadomości, że każdy może być szczęśliwy, możemy liczyć na to, że uda się przerzedzić ciemne chmury urazy.